Na
wstępie pragnę zaznaczyć, że Pan Christopher Nolan nie zaskakuje swoją próbą
zmierzenia się z klasycznym niemalże filmem wojennym. Otrzymujemy dzieło, które
ma szansę stać się jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym filmem tego roku.
Myślę również, że nie przesadzę stwierdzeniem, że film ten ma szanse zapisać
się w historii gatunku obok takich klasyków jak na przykład Tora! Tora! Tora!(1970), Apocalypse
Now(1979), Platoon(1986), Full Metal Jacket(1987) czy wreszcie Saving Private Ryan(1998).
Dunkierka(2017)
to wizjonerski obraz, który pokazuje wojnę w zupełnie innej perspektywie niżeli
ta, do której przyzwyczaiły nas filmy wojenne. W dziele Nolana
niebezpieczeństwo wisi nad widzem od pierwszych sekund projekcji. Nie jesteśmy
w stanie stwierdzić dokładnie kiedy uderzy, jak uderzy i z jak fatalnym
skutkiem. Na dodatek naziści nie są tutaj pokazani wprost. Widzimy ich z
dystansu, lub w ogóle, ale mamy świadomość, że mogą objawić swój śmiertelny
potencjał w każdej chwili. To bardzo przypomina atmosferę horroru gdzie zło
czai się na nas w ukryciu, prześladuje nas, depcze nam po piętach i nie daje o
sobie zapomnieć. Mistrzowskie posunięcie! Nie ma tutaj mowy o momencie
odpoczynku czy szansy na małą przerwę. Widz zostaje silnie związany
emocjonalnie z każdym bohaterem dramatu wojny jaka zdaje się rozgrywać tu i
teraz, na naszych oczach. Dla Nolana wojna nabiera bowiem sensu totalnego i
aktualnego, nie jawi się jako coś co było, coś co można oglądać spokojnie z
dystansu, o nie! Ten film przyprawia o szybsze bicie serca, wywołuje dreszcze
na skórze i wyciska z nas pot i łzy Zaangażowana i bardzo żywiołowa praca
kamery sprawia, że uwaga i skupienie widowni nie maleje nawet na chwilę.
To
obraz wyjątkowy, wymagający od widza zarówno percepcyjnie jak i intelektualnie
dużej wrażliwości i odporności na to co twórcy mają mu do pokazania.
Najbardziej drastyczne sceny sfilmowane są bardzo umiejętnie, tak aby piekło wojny
nie działo się bezpośrednio na naszych oczach, ale bardziej wniknęło w naszą
podświadomość. To w naszej głowie mają rozegrać się najbardziej dojmujące i
krwawe sceny, których dosadności jak widać reżyser nie chciał przenosić na
ekran. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób atmosferze grozy jakiej możemy
doświadczyć w wielu momentach filmu.
Kreacje postaci za którymi podążymy
w tę przerażającą otchłań, w której każdy stara się jakoś przetrwać, również
stoją na najwyższym poziomie. Możemy zaobserwować całą galerię postaw tak
różnych od siebie w obliczu losu jakim związała ich okrutna wojna. Są to
powtarzalne schematy jeśli chodzi o ich ujęcie w ramach gatunku, lecz sposób
filmowania bohaterów i bardzo indywidualne podejście do ich ról zarówno przez
aktorów jak reżysera, sprawia ze stają się one oryginalne, wyraziste i silne.
Nie brakuje tu postaw jednoznacznie dobrych jak ratujący żołnierzy na pełnym
morzu Pan Dawson(Mark Rylance), więcej tu jednak zachowań jakie mogłaby
tłumaczyć jedynie sytuacja wojny, a więc takich o których nie możemy
jednoznacznie stwierdzić, że są złe. Nie jesteśmy do tego uprawnieni, a nawet
gdyby tak było, to ocena wielu sytuacji z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć w
filmie i tak mogłaby być bardzo ciężka.
Reżyser
nie mógł całkowicie puścić wodzy twórczej fantazji jak to miało miejsce w
filmach takich jak Inception(2010)
czy Interstellar(2014), mimo to jego
artystycznego sznytu nie da się z niczym pomylić. Od razu widać, że to dzieło
Christophera Nolana. Narracja przeplata się ze sobą tworząc niezwykła mozaikę,
która swobodnie, ale i niezwykle logicznie przenosi nas w czasie i miejscu.
Potęguje atmosferę, nasila napięcia, zaskakuje i objaśnia zawiłości fabularne
zamknięte w symultanicznej jedności obrazu.
Moja ocena: 6/6
Recenzję można przeczytać także na portalu Grabarz Polski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz