wtorek, 2 maja 2017

Film, który sprawi że inaczej spojrzysz na swoich zdziwaczałych sąsiadów


Do objerzenia The Good Neighbor(2016) skłoniła mnie recenzja portalu True Reviews, w której dumnie zapisano „Would make Alfred Hitchcock proud.” Wzmianka o mistrzu suspensu działa na mnie przeważnie mocno pobudzająco, to też nie mogłem sobie pozwolić na puszczenie mimo chodem tak górnolotnej etykiety jaką przypięto obrazowi Kasry Farahani. To nie małe słowa jak na produkcję, której reżyser zajmował się jak dotąd oprawą artystyczną w filmach takich jak Alice in Wonderland(2010); Thor(2011) czy Star Trek: Into Darkness(2013). Spojrzałem na resztę twórców(scenarzyści zupełnie nieznani) i obsadę aktorską, w której moją uwagę od razu przykuł James Caan w opozycji do dwóch młodych aktorów. Poszperałem i znalazłem wreszcie film, który nasza polska dystrybucja naturalnie przeoczyła, i już po kilku minutach projekcji wiedziałem, że trafiłem na dzieło wyjątkowe, a powoływanie się na Hitcha nie było dziełem przypadku, ani wybujałej wyobraźni wcześniejszych recenzentów.
Fabuła rysuje się dość banalnie: dwójka nastolatków, Ethan(Logan Miller) i Sean(Keir Glichrist), postanawia wyciąć numer swojemu zdziwaczałemu sąsiadowi, Haroldowi(James Cann). Montują oni w domu staruszka kamery i parę innych urządzeń, które mają sprawić, że ten uwierzy iż mieszka w nawiedzonym domu. Niestety jak to w życiu bywa często proste pomysły lubią się gmatwać, a zakończenie podobnych zabaw eksploduje nam w twarz nieoczekiwanym finałem, na który nie byliśmy zupełnie przygotowani. I tak niewinny wybryk, który podszyty był naukowym eksperymentem mającym za obiekt badań dziadunia Harolda, kończy się w sądzie, a widz w wyniku kolejnych retrospekcji może zbadać drugie dno całej sprawy. Świetnie rozwiązane jest przede wszystkim to, że aby dotrzeć do prawdy trzeba przebrnąć przez cały obraz, nie sposób się bowiem jednoznacznie domyśleć czemu lądujemy na sali sądowej i co wydarzyło się w trakcie eksperymentu Ethana i Sean’a.



W tym filmie nic nie jest takie na jakie z pozoru wygląda i to właśnie jest największą jego siłą. Zwodzenie widza na każdym kroku i nieprzerwane utrzymywanie napięcia powoduje, że nieoczekiwanie zostajemy wrzuceni w mroczny świat ludzkich zaburzeń, zboczeń i koszmarów. Dwójka młodych bohaterów, ich działania i pobudki zostawiają wiele do życzenia pod względem moralności. Mimo wszystko jest w tym jakaś niewinność, za którą może przemawiać młody wiek, oraz sprzeczne poglądy jakie cechują naszych żartownisiów. Ocenę tego czy mamy do czynienia z gówniarskim wybrykiem, czy wyrachowanym działaniem dwóch psychopatów, Farahani pozostawia widzowi, kończąc swój film motywem potwora, który przeżył i nadal ma możliwość czynienia zła. Ethan i Sean bardzo przypominają parę morderców z The Rope(1948), Hitchcocka, czy choćby dwójkę zwyrodnialców z filmu Funny Games(1997/2007) Michaela Haneke, lecz są oni o wiele bardziej subtelni podobnie jak cały obraz w który zostali wpisani. Patrząc z kolei na Jamesa Caana miałem ciągle z tyłu głowy jego rolę w Misery(1990) Rob’a Reinera, z tym że cechy maniakalnej Annie Wilkes(Kathy Bates) w jakiś niewytłumaczalny sposób tutaj przypisywałem właśnie jemu. Cóż, może tylko umysł płatał mi figle? A może to był wyjątkowo dobry wybór w obsadzie? Bez wątpienia legendarny aktor podnosi rangę filmu i nadaje mu dodatkowej głębi związanej z myśleniem widza o jego poprzednich rolach. Można powiedzieć, że dzięki Caanowi, to wszystko czego można się tylko domyślać w świadomości widza, samo się nakręca.



The Good Neighbor(2016) oferuje nam porządną dawkę voyeuryzmu, suspensu i grozy, której doświadczymy podczas przygody zakończonej niebywale wzruszającym i zaskakującym zakończeniem. Z całą pewnością można porównywać obraz Kasry Farahani do dzieł Alfreda Hitchcocka, a przede wszystkim polecić go każdemu, kto lubi dobre thrillery zostające w pamięci na długo po obejrzeniu filmu.

Ocena: 5/6
Recenzję można przeczytać także na portalu Grabarz Polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz