wtorek, 15 sierpnia 2017

Dunkierka: wizjonerskie dzieło mistrza Nolana


Na wstępie pragnę zaznaczyć, że Pan Christopher Nolan nie zaskakuje swoją próbą zmierzenia się z klasycznym niemalże filmem wojennym. Otrzymujemy dzieło, które ma szansę stać się jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym filmem tego roku. Myślę również, że nie przesadzę stwierdzeniem, że film ten ma szanse zapisać się w historii gatunku obok takich klasyków jak na przykład Tora! Tora! Tora!(1970), Apocalypse Now(1979), Platoon(1986), Full Metal Jacket(1987) czy wreszcie Saving Private Ryan(1998).
Dunkierka(2017) to wizjonerski obraz, który pokazuje wojnę w zupełnie innej perspektywie niżeli ta, do której przyzwyczaiły nas filmy wojenne. W dziele Nolana niebezpieczeństwo wisi nad widzem od pierwszych sekund projekcji. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić dokładnie kiedy uderzy, jak uderzy i z jak fatalnym skutkiem. Na dodatek naziści nie są tutaj pokazani wprost. Widzimy ich z dystansu, lub w ogóle, ale mamy świadomość, że mogą objawić swój śmiertelny potencjał w każdej chwili. To bardzo przypomina atmosferę horroru gdzie zło czai się na nas w ukryciu, prześladuje nas, depcze nam po piętach i nie daje o sobie zapomnieć. Mistrzowskie posunięcie! Nie ma tutaj mowy o momencie odpoczynku czy szansy na małą przerwę. Widz zostaje silnie związany emocjonalnie z każdym bohaterem dramatu wojny jaka zdaje się rozgrywać tu i teraz, na naszych oczach. Dla Nolana wojna nabiera bowiem sensu totalnego i aktualnego, nie jawi się jako coś co było, coś co można oglądać spokojnie z dystansu, o nie! Ten film przyprawia o szybsze bicie serca, wywołuje dreszcze na skórze i wyciska z nas pot i łzy Zaangażowana i bardzo żywiołowa praca kamery sprawia, że uwaga i skupienie widowni nie maleje nawet na chwilę.
To obraz wyjątkowy, wymagający od widza zarówno percepcyjnie jak i intelektualnie dużej wrażliwości i odporności na to co twórcy mają mu do pokazania. Najbardziej drastyczne sceny sfilmowane są bardzo umiejętnie, tak aby piekło wojny nie działo się bezpośrednio na naszych oczach, ale bardziej wniknęło w naszą podświadomość. To w naszej głowie mają rozegrać się najbardziej dojmujące i krwawe sceny, których dosadności jak widać reżyser nie chciał przenosić na ekran. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób atmosferze grozy jakiej możemy doświadczyć w wielu momentach filmu.


            Kreacje postaci za którymi podążymy w tę przerażającą otchłań, w której każdy stara się jakoś przetrwać, również stoją na najwyższym poziomie. Możemy zaobserwować całą galerię postaw tak różnych od siebie w obliczu losu jakim związała ich okrutna wojna. Są to powtarzalne schematy jeśli chodzi o ich ujęcie w ramach gatunku, lecz sposób filmowania bohaterów i bardzo indywidualne podejście do ich ról zarówno przez aktorów jak reżysera, sprawia ze stają się one oryginalne, wyraziste i silne. Nie brakuje tu postaw jednoznacznie dobrych jak ratujący żołnierzy na pełnym morzu Pan Dawson(Mark Rylance), więcej tu jednak zachowań jakie mogłaby tłumaczyć jedynie sytuacja wojny, a więc takich o których nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że są złe. Nie jesteśmy do tego uprawnieni, a nawet gdyby tak było, to ocena wielu sytuacji z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć w filmie i tak mogłaby być bardzo ciężka.


            Reżyser nie mógł całkowicie puścić wodzy twórczej fantazji jak to miało miejsce w filmach takich jak Inception(2010) czy Interstellar(2014), mimo to jego artystycznego sznytu nie da się z niczym pomylić. Od razu widać, że to dzieło Christophera Nolana. Narracja przeplata się ze sobą tworząc niezwykła mozaikę, która swobodnie, ale i niezwykle logicznie przenosi nas w czasie i miejscu. Potęguje atmosferę, nasila napięcia, zaskakuje i objaśnia zawiłości fabularne zamknięte w symultanicznej jedności obrazu.

Moja ocena: 6/6
Recenzję można przeczytać także na portalu Grabarz Polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz