wtorek, 4 listopada 2014

Tammy. Czyli film o tym jak odkryć siebie na nowo.




Melissę McCarthy kojarzyłem do niedawna wyłącznie z serialem Mike and Molly, choć po obejrzeniu Tammy(2014), w którym to filmie zagrała główną rolę, postanowiłem bliżej przyjrzeć się jej twórczości. Dzięki temu mogłem się przekonać o jej niezwykłym talencie komediowym, zwłaszcza po obejrzeniu uznanych przez szerszą widownię filmów: Identity Thief(2013) i The Heat(2013). W pierwszym filmie grała u boku Jasona Batemana, w drugim jej ekranową partnerką była Sandra Bullock, z którą bardzo dobrze współpracowała. Tym razem McCarthy mogła zagrać u boku prawdziwych żeńskich tuz kina, Susan Sarandon i Kathy Bates. Jaśniejąca gwiazdka komedii po raz kolejny pokazała na co ją stać i stworzyła bardzo przyjemny duet z Sarandon. Duet, którego nie powstydziłyby się Thelma i Louise.
Tammy to ciepły, zabawny i pouczający film drogi, który jest dziełem zarówno Melissy McCarthy jak jej męża, Bena Falcone. Nie tylko go wyreżyserowali i napisali do niego scenariusz, ale również w nim zagrali(Falcone pojawia się na początku filmu wcielając się w rolę szefa Tammy, który wylewa ją z pracy). To dzieło niemalże od rodziny, dla rodziny. Doskonała odskocznia na ponure jesienne dni, która pomoże przypomnieć sobie o radości życia i to tym co jest w nim naprawdę ważne.
Tytułową bohaterkę poznajemy w kiepskim dla niej momencie: traci pracę, a w chwilę po tym dowiaduje się, że zdradza ją mąż. Tammy postanawia uciec od wszelkich problemów – jak zwykle(dowiadujemy się tego z rozmowy jaką w chwilę po spakowaniu się i wyjściu z domu toczy ze swoją matką). Deb(Allison Janney), matka Tammy, tłumaczy jej, że ucieczka nie ma sensu, a poza tym najprawdopodobniej skończy się szybkim powrotem do problemów, jak to zwykle bywało. Tym razem jednak sprawy mają potoczyć się zupełnie inaczej gdyż do całego ambarasu przyłącza się babcia Pearl(Susan Sarandon), która ma dość dulszczyzny jaka według niej wkradła się w życie jej najbliższych i postanawia uciec, zabierając przy okazji wnuczkę. Mając przy sobie 733 $ nasze bohaterki wyruszają w podróż, która pozwoli im uporządkować swoją przeszłość i narodzić się na nowo…
Poza ogromną dawką humoru, film porusza również wiele ważnych życiowych kwestii. Będzie nam dane przemyśleć problemy takie jak: szacunek i dystans do samego siebie; relacja starszego i młodszego pokolenia; stosunek do seksualności(w odniesieniu do wieku i płci). Pojawią się również rozterki związane z miłością i obowiązkiem wobec swoich bliskich. Tammy to bardzo wartościowa komedia, dzięki której zarówno widz jak jej główne bohaterki na drodze terapeutycznej wycieczki będą zobowiązani do zabawy i nauki. W filmie zwrócono również uwagę na problem w relacjach alkoholika(Pearl nie stroni bowiem od napojów wyskokowych) z jego otoczeniem, choć nie tak jak się to robi w kinie europejskim – tutaj ten problem wydał mi się nie tyle spłycony, co szybciej opowiedziany(opowiedziany przede wszystkim na potrzeby komedii). Należy pamiętać, że mamy do czynienia właśnie z komedią, a nie z dramatem i pewnie dlatego postanowiono rozładować napięcie związane z tym tematem i w taki sposób ująć ten problem. Warto zauważyć, że wszelkie zjawiska jakie opisałem są połączone w bardzo umiejętny sposób dzięki czemu niczego nie jest za wiele. Film nie jest mdły od nadmiaru uczuć, ani głupawy, od nadmiaru żartu. Doskonałe wyważenie radości i smutków sprawia, że widz nie czuje się ociężały jak w przypadku naszych rodzimych produkcji.
Polecam ten film każdemu kto chce przebudzić się z jesiennego marazmu i sugeruję aby oglądać go w rodzinnym gronie. Nie można się na nim nudzić, nie można się również nim zawieść.


Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz